piątek, 24 maja 2013

Prolog

- Cholerna taksówka! - zaklęła pod nosem dziewczyna. Sekundę wcześniej kierowca auta wjechał z impetem w kałużę, ochlapując przy tym błotem rozdrażnioną już Julię. Musiała wstać o 5.30, czego z całego serca nienawidziła. Od samego momentu otwarcia oczu nic nie szło po jej myśli. Spadła ze schodów, gdy schodziła zrobić sobie poranną kawę, zalała ważne dokumenty aromatycznym napojem, przypaliła koszulę podczas prasowania i znalazła ulubioną parę szpilek ze znaczącym odciskiem zębów szczeniaka. W czasie drogi do pracy złapała ją nagła ulewa. Nic nie wskazywało na to, że takowa w ogóle się pojawi. Jej biuro mieściło się raptem 3 ulice dalej od miejsca zamieszkania. Lubiła te poranne spacery. Ułatwiały jej koncentrowanie się na zadaniach zaplanowanych na cały dzień. A teraz jeszcze, dzięki brawurowej jeździe starego taksówkarza, miała błotną mozaikę na białym płaszczu. Niech ten dzień się już skończy, zdążyła pomyśleć zanim nagle poczuła przeszywający ból ramienia. Straciła równowagę i upadła na chodnik.




 * * *

          Nie zwracał uwagi na otoczenie. Właściwie nie musiał się nigdzie śpieszyć. Jechał szybko, żeby wyładować emocje. Nie chciał robić tego przy najbliższych. Wiedział doskonale, że to pogorszyłoby sprawę jeszcze bardziej. Odkąd  pamięta to rower był jego najlepszym przyjacielem. Ukochana zabawka z dzieciństwa przekształciła się w jego prywatną, poruszającą się świątynię. Podczas jazdy relaksował się, zbierał myśli, rozwiązywał problemy, podejmował decyzje. Zwykle jeździł ostrożnie.
    Dlaczego zrobiła właśnie tak?, zastanawiał się nad postępowaniem swojej ówczesnej dziewczyny, do której, ku zdumieniu wszystkich coś czuł. W swoim otoczeniu słyną z przedmiotowego traktowanie kobiet, a pomimo tego, dzięki swojemu urokowi zawsze otaczał się kilkoma przedstawicielkami płci pięknej. Rozmyślania przerwał mu upadek. Szybko oprzytomniawszy rozejrzał się, aby sprawdzić czy tylko on uległ bliskiemu spotkaniu z chodnikiem.




* * *



        Przemoczona, brudny płaszcz, rozmazany makijaż, połamany obcas. Wyglądała jak sto nieszczęść. Z poziomu płyty chodnikowej rozejrzała się za częściowym sprawcą jej aktualnego stanu. Uznała jednak, że w tej pozycji, poza butami przechodniów, niewiele zobaczy. Zaczęła się podnosić. Pod ramieniem poczuła czyjąś dłoń. Chciała oponować, jednak straciła równowagę. Oparła swój ciężar ciała na mężczyźnie, który stał na nią.
- Nic się pani nie stało? - usłyszała za sobą głęboki, zachrypnięty głos.
- Biorąc pod uwagę, że to dopiero początek dnia, nie. Nic mi nie jest - odparła jednocześnie odsuwając się od wybawcy.
- Optymistka z pani. Może mógłby jakoś zrekompensować ten nieszczęsny upadek?
Już chciała nawrzeszczeć na niego za nieostrożną jazdę, ale spojrzała mu w oczy.
- Wystarczy, że będzie pan następnym razem uważał. Muszę już iść. Do widzenia.
Ruszyła szybko w kierunku domu. Nie mogła pojawić się w takim stroju w pracy. Po za tym za bardzo była rozemocjonowana. To nie może być on, przecież to nie możliwe. Ale przecież są do siebie tak bardzo podobni.

4 komentarze:

  1. Zaczyna się ciekawie jak na początek. Dziewczyna od rana ma pecha i ten chłopak. Już jestem ciekawa o jakiego chłopaka chodziło *-*
    Weny ciociu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. scnvinveivneeeinineife dlaczego nie napisałaś kto to był co?! teraz będę się zastanawiać i nie będę mogła przez Ciebie spać! grrr... zła mamusia.. dodawaj kolejny rozdział, bo powiem tatusiowi, żeby Cię brzydko potraktował w nocy!

    twoja córka~ @ahxlarryx

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg powiem szczerze że zaciekawiło mnie. Z reguły czytam opowiadania homo ale to jest inne :D oczywiście w pozytywnym sensie. Jak możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach --> @11puchacz <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten szablon zdecydowanie lepszy ;)
    Ciekawe, kto to jest? I znowu będę zastanawiała się pół dnia... ehh umiesz budować napięcie!!

    OdpowiedzUsuń